niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 11 - Krzyki, szepty,nimfy, czyli dzień z życia Ślizgonki

*Dzień po spotkaniu Gwardii *. Wróciliśmy z Aaronem po spotkaniu do lochów. Położyłam się spać, lecz nie dane było mi pospać.  Około godziny piątej, obudził mnie wrzask.
- Co się drzesz dziewczyno? Ludzie chcą pospać.
Inne współlokatatorki spały jak kamień.
- Czy ty wiesz co się stało? - Caroline mówiła rozhisteryzowanym głosem.
- Nie, nie wiem, ale możesz mi to wytłumaczyć. - warknęłam .
- Czy ty wiesz, że tutaj jest pająk?
- Nie wiedziałam . Czy ty w ogóle myślisz? Budzić ludzi o 5 rano? Jakbyś wiedziała. ..
- Wiesz kogo to pająk? - przerwała mi .
- Pomyśl, nic ci się nie stanie.  Chyba ci mózg nie wyparował-odpowiedziałam złośliwie.
- On..ten.. pająk.. Jest twój?
- Brawo 5 punktów dla Slytherinu . Tak jest mój. A i on ma imię ..
- Jakie? Czy pająk może mieć imię? - znów przerwała.
- Ignor. Mój może mieć- wyszłam, szybko się ubierając, nie chcąc z nią rozmawiać i wyszłam z dormitorium trzaskając drzwiami. Gdy wychodziłam z pokoju wspólnego, wpadłam na Aarona. Wiele dziewczyn się za  nim uganiało, może ze względu urody,  może z charakteru . Aaron jest ciemnowłosym blondynem z granatowymi oczami .
- A gdzie się wybierasz o tak wczesnej porze o ..- spojrzał na zegarek- szóstej w niedzielę?
-  Nie ważne-powiedziałam, próbując go ominąć.
- Arachne, powiedz , co się stało?
- Caroline, obudziła mnie o 5 rano i nie dała mi się wyspać. Krzyczała, że w pokoju jest pająk, nie rozumiem jak można się bać pająków?
- Nie wiem niekażdy człowiek lubi pająki, na przykład twoja siostra Eloise ich  nienawidzi. Chodźmy na błonia. - zaproponował
Doszliśmy i usiedliśmy pod wielkim bukiem nad brzegiem jeziora.
- Arachne?
- Tak?
- Yhm.. no nie wiem jak zacząć
- Dajesz Aaron .
- Mam dziewczynę. - powiedział, opierając głowę o kolana.
- A kim ona jest?- zapytałam z ciekawością.
- Powinnaś się domyślić . To ona....
- Czekaj, czy ty mi chcesz właśnie powiedzieć, że twoją dziewczyną jest Caroline?
- Tak jakbyś zgadła- powiedział z zakłopotaniem .
- Gratulacje. To w takim razie jaki jest twój problem?
- Chodzimy ze sobą od tygodnia, ale ona jest strasznie o mnie zazdrosna.
Gdziekolwiek idę gdzieś z jakąś koleżanką, ona mnie śledzi i krzyczy na mnie. Potem ucieka i mówi, że jej nie kocham.
- Nie wiem co ci poradzić przyjacielu, nigdy nie byłam w związku. Więc chodźmy. ...
- Gdzie chcecie iść? - odezwał się głos zza naszych pleców.  No , no Arachne, gdzie ty sobie robisz schadzki?
- Tam gdzie mi się podoba Simonie . A poza tym to przyjacielskie spotkanie.- wyjaśniłam mojemu bratu.
- Przyjacielskie spotkanie o godzinie ósmej?  Dziwne . Lepiej się pośpieszcie, bo się spóźnicie na śniadanie. No to narka- powiedział i odszedł.
- Dziwne,  twój brat wstaje tak wcześnie? A tak w ogóle co on tutaj robił?
- Ty go naprawdę nie znasz . Jak chodziliśmy do szkoły we Francji to się spóźniał, pewnie dlatego, że nimfy śpiewały zawsze o siódmej i on ich nie lubił, ale one go tak. Więc pewnego razu przyszedł o ósmej, spodziewając się, że ich nie będzie, ale one go zaskoczyły, zaśpiewały specjalnie dla niego, lecz  biedny chłopak się zdenerwował i wyszedł.
- To czemu go nie ostrzegłaś przed nimi?  - zapytał blondyn.
- Jest wiele powodów.
- A poprzednie pytania?
- Wstaje  wcześnie, bo poprostu lubi i ma nauczkę, żeby się nie spóźniać. A co on tutaj robił, to nie wiem. Simon chodzi własnymi ścieżkami. Biegliśmy szybko na śniadanie, otworzyliśmy drzwi, o mało kogoś nie uderzając. Usiedliśmy z dala od innych, na uboczu. Miałam sięgnąć po naleśnika, ale niestety rozpoczęła się sowia poczta. Czarna sowa opuściła list na mój talerz i odleciała. Aaron się wyłączył, czyli rozmawiał z Caroline. Zaciekawiona treścią listu, otworzyłam go . A treść brzmiała :
                 Witaj Arachne!
Jak się masz? Jestem dumna, że trafiłaś do Slytherinu. Szkoda, że nie mogę być teraz z wami i powiedzieć wam jaka jestem z was wszystkich dumna. Ale obiecuję wam, że niedługo się razem spotkamy. Gwardia jest świetnym pomysłem
                                            C..
Odwróciłam się Eloise i Simon również czytali listy. Wybiegliśmy z sali.
- Od kogo jest ten list? - zapytałam rodzeństwa
- Chyba listy. My także je dostaliśmy.  - stwierdził Simon
- Czy domyślacie się od kogo one są? - tym razem zapytała Eloise.
- Mam pewne domysły, dwie osoby przychodzą mi na myśl. -odezwałam się po chwili ciszy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, rozdział gotowy i od razu wstawiony. Następny rozdział już z perspektywy Eloise. Ale myślę, że rozdział 13 będzie z kogoś innego perspektywy, pewnie niektórzy się domyślają. :) Komentujesz =Motywujesz Pozdrawiam ;)
Aaron

1 komentarz:

  1. Aaraon Ładny pff brzydal jakich mało i ten dziubek >.< ŻĄL Ciemnowłosy blondyn ... Przecież blondyni są jaśni XD. A on jest czarnowłosy..
    A tak po za tym najpierw piszesz ze jest 5 potem 6 a potem 8 człowieku przecież taka rozmowa 10 minut nie trwa.
    POzdrawiam Hejter.

    OdpowiedzUsuń

Theme by Lydia | Land of Grafic