Przez kilka dni planowałyśmy naszą akcję. Rubi przekazała list Arachne i się zgodziła go podłożyć Verze . Ślizgonka zapytała, po co to robimy, ale Rubi jakoś sprytnie wyminęła temat, lecz przeczuwałam,że ona się domyśla i dlatego niechętnie dostarczyła naczelnej list. Listy zostały dostarczone i trzeba było tylko czekać do spotkania Dylana i Veronicy. Jenny zaproponowała abyśmy ich śledzili, ale uznałam, że przyda im się prywatność. Lekcja Obrony przed Czarną Magią wypadła fatalnie, ponieważ dostałam szlaban za opowiadanie kłamstw i za obrazę nauczyciela. Śmierć Cedrika nie była nieszczęśliwym wypadkiem, mówiłam prawdę i za to dostałam szlaban.
Szłam sobie spokojnie do dormitorium, byłam już bardzo blisko lecz musiał mnie ktoś zatrzymać, poprawka nie ktoś a ktosie. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnących w moją stronę Rubi, Noela, Arachne, Simona i Jenny .
- Coś się stało? - zapytałam, gdy już dobiegli.
- Umbridge jest okropna- powiedział Noel.
- Zauważyłam to.
- Mieliśmy Ci coś przekazać- wtrąciła się Arachne.
- Eloise, jak wiesz dzisiaj wybieramy się Hogsmeade . Hermiona razem z Ronem zorganizowali spotkanie osób, którzy chcą się uczyć przydatnych zaklęć do obrony. Prowadził je będzie Potter. Więc jak idziesz? -zapytała po swym wykładzie Rubi.
- No ok, o której ono będzie? - tym razem ja się zapytałam.
- Właściwie to za 15 minut. Chodźcie- zawołał Simon.
Biegliśmy do Hogsmeade, znając mnie i mojego pecha, potknęłam się o kamień, gdy upadałam ,złapałam Rubi za rękę i obie upadłyśmy na ziemię. Reszta się śmiała, ale zaraz się opamiętali i nam pomogli.
Hogsmeade w porze września było otoczone aurą jesieni, uczniowie ubrani w kurtki zmierzali w różnych kierunkach. Nasza szóstka zmierzała w stronę gospody Pod Świńskim Łbem.
Gdy weszliśmy, uczniowie siedzieli już na krzesłach. Rozdzieliliśmy się Arachne siadła obok Aarona- jej przyjaciela z roku, który był także Ślizgonem.
- Cześć wszystkim, nie muszę się wam przedstawiać. Pewnie niektórzy, przyszli się dowiedzieć o szczegółach śmierci Cedrika, niestety ja wam tego nie powiem, nie chce jeszcze raz przez to przechodzić. Więc, jeśli taki jest powód dla ktorego niektórzy tu przyszli, to możecie się rozejść.
- Harry, spokojnie-szepnęła mu Hermiona. Ci którzy tutaj przyszli, zapewne chcą się nauczyć obrony, a nie kitu, który wciska nam Umbridge. Chcemy się uczyć praktyki, a nie teorii.
- Sorry, że przerwę, ale możemy już dojść do sedna.- wtrącił się Simon.
-A no tak- czy chcemy wszyscy nauczyć się czegoś od Harry'ego?- zapytała Hermiona.
Rozległy się pomruki wyrażające zgodę.
- Wspaniale-powiedział Ron . Więc teraz pytanie : jak często mamy się spotykać?
- Uważam, że przynajmniej raz w tygodniu - odezwał się Noel.
- Zaraz- przerwała Angelina . Musimy się upewnić , czy nie będzie kolidowało z treningami quidditcha.
- Z naszymi nie- mruknęła Cho.
- Ani z naszymi- dodał Zachariasz .
- A ty Smith, skąd możesz wiedzieć skoro nie grasz w quidditcha? -wtrąciłam się.
- Wcisnęli nam nauczyciela w tak beznadziejnym okresie . Kiedy ludzie nie chcą uwierzyć, że Sami- Wiecie- Kto powrócił- powiedział Ernie.
Po wielu dyskusjach na temat Minsterstwa Magii przyszła pora na :
- Jak się będzie nazywać nasza grupa? - spytała Jenny. Trochę to trwało każdy wymyślał szalone nazwy. W końcu Ginny zaproponowała: - Może Gwardia Dumbledore'a? W skrócie GD
Większość osób wyraziła zgodę.
- To kto się podpisuje? - zapytał Harry, biorąc od Hermiony pergamin.
Podpisałam się zaraz po Noelu . Nasza siódemka wyszła. Arachne z Aaronem poszli do Sklepu Zonka. Jenny z Simonem poszli do księgarni. A ja z Noelem i Rubi skierowaliśmy się w stronę pubu Pod Trzema Miotłami.
- Wiecie skrót GD może oznaczać co innego- powiedział Noel.
- Na przykład? - zapytała Rubi.
- Grupa Debili- odpowiedziałam .
Dylan z Verą szli za rękę, po spotkaniu Gwardii ,udali się do Miodowego Królestwa.
- Rubi , udało nam się- ruda odwróciła się.
- Tak udało nam się- Niech żyje Dylanica w skrócie...
- Dylca- przerwałam jej.
Nasz śmiech rozniosł się echem po całym Hogsmeade, a Noel zdezerientowany, nie wiedział o co chodzi.
*************************************
Hejka czytelnicy. Co tam u was? Z racji świąt wielkanocnych. Chciałabym wam życzyć Zdrowych, Wesołych Świąt i Miłego Czasu spędzonego z rodziną. Następny rozdział dopiero po świętach i z perspektywy kogoś innego, nie Eloise. Zapraszam do czytania i komentowania .
Pozdrawiam :)
piątek, 25 marca 2016
Rozdział 10 - Gwardia Dumbledore'a
niedziela, 20 marca 2016
Rozdział 9 - Na zielarstwie nie śpimy!
- To na pewno ten kolor? Jest czerwony, a nie ciemnopomarańczowy. - stwierdziłam
- W sumie co za różnica? To jeden i ten sam kolor.- odpowiedziała Jenny
- To jest różnica, czerwony a ciemnopomarańczowy- to może podobne kolory, ale tak różne.
- Zostało nam mało czasu z jakieś 15 minut . Eloise, czego nie powiedziałaś, że zapomnieliśmy tych punktów, zostało nam mało czasu.
- Czekałam, aż się to zauważysz .
- Dodaj żółć pancernika i trzeba czekać aż się stanie żółty . Potem dodaj imbir..
- Jest limonkowy- wgapiałam się w eliksir zachwycona jego barwą.
Potem dodaj jeszcze raz żółć i wtedy stanie się...
- Fioletowy- powiedziała radośnie Jenny.
- Trzeba go zostawić 10 minut na ogniu.
- Potem dodaj jeszcze imbiru i wtedy stanie się czerwony.
- Ciemnopamarańczowy Jen- westchnęłam, poprawiając ją.
Po minionych 10 minutach, dodałam imbir i eliksir przyjął swoją prawdziwą barwę. .
-Nasze arcydzieło gotowe. - klasnęła w dłonie.
- A teraz jeśli już skończyliście, wlejcie do swojej fiolki eliksir i oddajcie mi do ocenienia .- powiedział Snape, przyglądając się kociołkom, doszedł do nas.
- No Hartford choć raz ci się udał eliksir z pomocą panny Fox. - powiedział z przekąsem. Gratulacje.
Zabrzmiał dzwon oznaczający koniec lekcji.
- Możecie już iść.- zawołał do przekrzykujących się uczniów. Wyszłyśmy z klasy, a potem musieliśmy się rozdzielić .
- Co masz teraz Jen? - zapytałam, krzycząc na cały korytarz, czułam na sobie spojrzenia innych.
- Zaklęcia ze Ślizgonami, a ty? - odpowiedziała także krzycząc.
- Zielarstwo z Gryfonami. Do zobaczenia na Transmutacji.- pomachałam jej i ona także odpowiedziała mi tym samym.
Biegłam przed siebie, nie patrząc na ludzi, których popychałam. Dotarłam do cieplarni. Pani Sprout czekała na uczniów, którzy nie mogli się ustawić w rzędzie.
- Drodzy uczniowie, dzisiaj zajęcia są w cieplarni numer 5 .
Weszliśmy, a Rubi zaczęła poskramiać żarłoczną roślinę Kwaitojada, która wyglądała jak głowa tygrysa z przyczepionymi do niego płetwami, które znajdowały się po jego obu stronach .
- Witajcie uczniowie, dzisiaj na lekcji będziemy omawiać, Kwaitojada, rzadki okaz możemy go tylko zobaczyć w Amazonii. Okazy, które macie przed sobą właśnie stamtąd pochodzą . Czy ktoś wie jakie są jej właściwości?
Oczywiście ręka Hermiony i moja wystrzeliły w górę.
- Proszę panno Hartford.
- Jej jad jest w stanie uśmiercić każde żywe stworzenie, a z jej płetw pobiera się soki, którymi jest w stanie wyleczyć z każdej choroby. Jest to roślina uzdrawiająca a jednocześnie uśmiercająca. - zakończyłam swój wykład. Pani Sprout nagrodziła Hufflepuff 5 punktami. Gdy nauczycielka coś tłumaczyła , ja zwróciłam się do Rubi i po krótce wyjaśniłam jej plan. Porozmawiałam także z Golden Trio, o ich lekcji Obrony przed czarną magią.
- Panie Khan proszę nie spać na lekcji, bo inaczej odejmę Gryffindorowi punkty.
Czarnowłosy spojrzał na nią, powiedział ciche przepraszam i zaczął do mnie szeptać:
- Mogłaś mnie uprzedzić - powiedział z wyrzutem.
- Przed czym Noel? - moja brew uniosła się do góry.
- No, że zaczęła się lekcja.
- A to nie zauważyłeś.
- No zobacz, że nie Eloise .
- To co ty robiłeś?
- Ja go mogę wytłumaczyć- odezwała się Rubi.
- No ok to zaczynaj
- Znając Noela i jego charakter, który odznacza się spóźnieniami na lekcje, to również co wytłumacza jego wyrzut to , że zdenerwowała go Umbridge . I znając jego irytujący wszystkich wokół charakter, zarobił sobie idiota szlaban u Różowej Żaby. Tak samo jak Potter, po prostu nie myślał o jego ulubionej lekcji zielarstwa. A i Eloise to co z tymi listami?
- Jakimi listami?- zapytał Noel.
- Nie interesuj się- powiedziała , uderzając go książką w głowę.
- Jeden liścik napiszę ja i mu podłoże, a drugi napisze Jenny.
- A jakie jest moje zadanie?
- Ty masz ten , który ona napisze przekazać Arachne.
Zabił dzwon, oznaczający koniec lekcji. Następna lekcja w planie zaraz po Transmutacji jest Obrona przed czarną magią.
*************************************
Hej. Rozdział gotowy, więc wam go wstawiam :). Wpadłam na taki pomysł aby, napisać jeden rozdział z punktu widzenia np. Rubi, Arachne, Simona, Jenny, Noela. Jeśli podoba się wam taki pomysł piszcie w komentarzach .:)
Komentujesz= Motywujesz :P
Pozdrawiam
- W sumie co za różnica? To jeden i ten sam kolor.- odpowiedziała Jenny
- To jest różnica, czerwony a ciemnopomarańczowy- to może podobne kolory, ale tak różne.
- Zostało nam mało czasu z jakieś 15 minut . Eloise, czego nie powiedziałaś, że zapomnieliśmy tych punktów, zostało nam mało czasu.
- Czekałam, aż się to zauważysz .
- Dodaj żółć pancernika i trzeba czekać aż się stanie żółty . Potem dodaj imbir..
- Jest limonkowy- wgapiałam się w eliksir zachwycona jego barwą.
Potem dodaj jeszcze raz żółć i wtedy stanie się...
- Fioletowy- powiedziała radośnie Jenny.
- Trzeba go zostawić 10 minut na ogniu.
- Potem dodaj jeszcze imbiru i wtedy stanie się czerwony.
- Ciemnopamarańczowy Jen- westchnęłam, poprawiając ją.
Po minionych 10 minutach, dodałam imbir i eliksir przyjął swoją prawdziwą barwę. .
-Nasze arcydzieło gotowe. - klasnęła w dłonie.
- A teraz jeśli już skończyliście, wlejcie do swojej fiolki eliksir i oddajcie mi do ocenienia .- powiedział Snape, przyglądając się kociołkom, doszedł do nas.
- No Hartford choć raz ci się udał eliksir z pomocą panny Fox. - powiedział z przekąsem. Gratulacje.
Zabrzmiał dzwon oznaczający koniec lekcji.
- Możecie już iść.- zawołał do przekrzykujących się uczniów. Wyszłyśmy z klasy, a potem musieliśmy się rozdzielić .
- Co masz teraz Jen? - zapytałam, krzycząc na cały korytarz, czułam na sobie spojrzenia innych.
- Zaklęcia ze Ślizgonami, a ty? - odpowiedziała także krzycząc.
- Zielarstwo z Gryfonami. Do zobaczenia na Transmutacji.- pomachałam jej i ona także odpowiedziała mi tym samym.
Biegłam przed siebie, nie patrząc na ludzi, których popychałam. Dotarłam do cieplarni. Pani Sprout czekała na uczniów, którzy nie mogli się ustawić w rzędzie.
- Drodzy uczniowie, dzisiaj zajęcia są w cieplarni numer 5 .
Weszliśmy, a Rubi zaczęła poskramiać żarłoczną roślinę Kwaitojada, która wyglądała jak głowa tygrysa z przyczepionymi do niego płetwami, które znajdowały się po jego obu stronach .
- Witajcie uczniowie, dzisiaj na lekcji będziemy omawiać, Kwaitojada, rzadki okaz możemy go tylko zobaczyć w Amazonii. Okazy, które macie przed sobą właśnie stamtąd pochodzą . Czy ktoś wie jakie są jej właściwości?
Oczywiście ręka Hermiony i moja wystrzeliły w górę.
- Proszę panno Hartford.
- Jej jad jest w stanie uśmiercić każde żywe stworzenie, a z jej płetw pobiera się soki, którymi jest w stanie wyleczyć z każdej choroby. Jest to roślina uzdrawiająca a jednocześnie uśmiercająca. - zakończyłam swój wykład. Pani Sprout nagrodziła Hufflepuff 5 punktami. Gdy nauczycielka coś tłumaczyła , ja zwróciłam się do Rubi i po krótce wyjaśniłam jej plan. Porozmawiałam także z Golden Trio, o ich lekcji Obrony przed czarną magią.
- Panie Khan proszę nie spać na lekcji, bo inaczej odejmę Gryffindorowi punkty.
Czarnowłosy spojrzał na nią, powiedział ciche przepraszam i zaczął do mnie szeptać:
- Mogłaś mnie uprzedzić - powiedział z wyrzutem.
- Przed czym Noel? - moja brew uniosła się do góry.
- No, że zaczęła się lekcja.
- A to nie zauważyłeś.
- No zobacz, że nie Eloise .
- To co ty robiłeś?
- Ja go mogę wytłumaczyć- odezwała się Rubi.
- No ok to zaczynaj
- Znając Noela i jego charakter, który odznacza się spóźnieniami na lekcje, to również co wytłumacza jego wyrzut to , że zdenerwowała go Umbridge . I znając jego irytujący wszystkich wokół charakter, zarobił sobie idiota szlaban u Różowej Żaby. Tak samo jak Potter, po prostu nie myślał o jego ulubionej lekcji zielarstwa. A i Eloise to co z tymi listami?
- Jakimi listami?- zapytał Noel.
- Nie interesuj się- powiedziała , uderzając go książką w głowę.
- Jeden liścik napiszę ja i mu podłoże, a drugi napisze Jenny.
- A jakie jest moje zadanie?
- Ty masz ten , który ona napisze przekazać Arachne.
Zabił dzwon, oznaczający koniec lekcji. Następna lekcja w planie zaraz po Transmutacji jest Obrona przed czarną magią.
*************************************
Hej. Rozdział gotowy, więc wam go wstawiam :). Wpadłam na taki pomysł aby, napisać jeden rozdział z punktu widzenia np. Rubi, Arachne, Simona, Jenny, Noela. Jeśli podoba się wam taki pomysł piszcie w komentarzach .:)
Komentujesz= Motywujesz :P
Pozdrawiam
piątek, 4 marca 2016
Rozdział 8- Pani różowa i coś iskrzy
- Witajcie, uczniowie nazywam się Dolores Jane Umbridge i będę was uczyła Obrony przed czarną magią. - miała piskliwy i dziecinny głos.
Jak to cudownie, znów tu być w Hogwarcie i widzieć tyle buziek wpatrzonych we mnie . Mówiła coś jeszcze, ale jej nie słuchałam. Nagle wszyscy uczniowie szli za swoimi prefektami, a nasz naczelny Dylan Stilinski machał do prefekt naczelnej Slytherinu Veronici Reed. Coś między nimi jest i ja muszę się tego dowiedzieć . Rubi i Jenny mi w tym pomogą. Misję swatka uważam za oficjalnie rozpoczętą. Hanna szła obok mnie obrażona pewnie o brokuły a Susan szła zamyślona .
- Zapewne, niektórzy z was znają sekret do wejścia. Inne domy mają hasła, a jeden zagadkę . A my mamy stukanko . - uczniowie pierwszoroczni patrzyli ze zdumieniem na niego . Aby wejść do pokoju wspólnego trzeba zastukać w rytmie Helga Hufflepuff w dwie baryłki od dołu w środkowym rzędzie. - zastukał, a wnet pojawiło się przejście w kształcie koła.
- Dormitorium chłopców są po lewej, dziewcząt są po prawej. Pokój wspólny był w barwach żółtych i czarnych . Naprzeciw wejścia był kominek, a nad nim portret Helgi Hufflepuff, a bo jej bokach znajdowały się przejścia w kształcie okręgu do dormitorii. Pierwszoroczni i reszta pobiegła do nich . Zostałam tylko ja i Dylan .
- Mogę ci zadać pytanie? - zapytałam .
- Pewnie . O co chodzi? - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Ok. Czy ona ci się podoba? - na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek .
- O kogo ci chodzi? - udawał, że nie wie
- Oj dobrze wiesz, o kogo mi chodzi.O Veronice Reed. Jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi wszystko powiedzieć.
- Masz jeszcze jakieś pytania?Jak nie masz, to idź już spać.
Poszłam do pokoju, dziewczyny już spały, więc ja też postanowiłam, iść w ich ślady.
* Nowy dzień*
Wstałam o 7:55 , szybko się ogarnęłam i poszłam do Wielkiej Sali. Dziewczyny już siedziały już przy stole, właśnie wstawały, aby już wyjść.
- Miałyśmy, cię budzić, ale pomyslałyśmy, że chcesz dłużej pospać.- powiedziała Susan .
- Dzięki, że pomyslałyście. Gdzie idziecie?
- Idziemy się przygotować na lekcję .Hanna, idziesz? -zapytała Megan Jones.
- Nie, ja z nią zostanę. No to narka !
- Cześć- zawołała Susan, Megan i Leanne- równocześnie. Wyszły z sali i znikły.
- Wiesz, Eloise chyba masz rację. A i masz plan, pani Sprout rozdawała jak spałaś.
- Dzięki. A w czym mam rację?- zapytałam, jedząc płatki.
- Wiesz, chodzi o Seamusa . Zaprosił mnie na randkę. - zaczerwieniła się.
- Gratulacje . A gdzie się wybieracie?
- Jeszcze nie wiem gdzie, ale powiedział, że to będzie wybuchowe miejsce.
-Uważaj, żeby cię nie wysadził- roześmiałyśmy się. Co mamy pierwsze?
- Eliksiry z Krukonami.
- Całkiem ciekawie zapowiada się dzień.
- Tia... idę do dormitorium, wziąć ci torbę?
- Jakbyś mogła. Dzięki
- Drobiazg, ale ty też mi pomożesz- uśmiechnęła się tajemniczo i wybiegła . Podeszłam do stołu Krukonów i usiadłam pośrodku obok Simona i Jenny.
- Siemka, jak dzień? .
- Całkiem dobrze, ale się nie wyspałem- ziewnął przeciągle.
- Co ty w nocy robiłeś? - zapytałam podejrzliwie.
- Jak to co, czytałem książkę. Dobra,to ja już idę spakować się na transmutacje z Puchonami .- powiedział, ściskając mnie i wyszedł.
- Jenny, mamy misję.
- Kto, ma?
- Ja, Ty i Rubi.
- Spytałaś się nas w ogóle o zdanie?
- Nie, ale i tak wiem, że się zgodzicie.
- Skąd ta pewność? -zapytała z uniesioną brwią
- Znam twój charakter, twoja wścibskość jest większa od mojej i Rubi.
- No dobra wygrałaś , mów .
- Trzeba, kogoś połączyć z kimś.
- A kogo z kim?
- Veronice Reed i Dylana Stilinskiego.
- Masz jakiś plan?
- Chciałam wysłać listy i się podrobić pod nich..
-Całkiem niezły plan, mówiłaś już Rubi?
- Nie, ale pogadam z nią na Zielarstwie.
- A ja wyślę listy .
Spojrzałam na zegarek 08:50.
-Dobra chodź, bo się spóźnimy na eliksiry. - powiedziałam, wstając i biegnąc do lochów. Jenny pobiegła za mną. Biegłyśmy ile sił w nogach, aż wpadliśmy w drzwi.
- Żyjesz? - zapytałam, wstając i otrzepując się.
- Żyję, ale bolą mnie plecy.- wstała, otrzepując się. Weszliśmy do klasy, wszystkie oczy były skierowane na nas.
- Hartford, Fox czemu się spóźniłyście ?
- Mieliśmy mały wypadek.- wytłumaczyłam nas.
- Siadajcie, będziemy przyrządzać eliksir wyostrzający poczucie humoru. Przepis macie na tablicy. Zapowiada się ciekawa lekcja.
**********************************************************************
Witam, witam;). Rozdział zajął mi mało czasu .Pani wena do mnie przyszła . Więc jest rozdzialik :) Pozdrawiam :)
Kometujesz = motywujesz
PS. Wkrótce pojawią się dwie nowe osoby w zakładce bohaterowie .:P
Dziękuje za 1000 wyświetleń ,jesteście wspaniali ;)
Jak to cudownie, znów tu być w Hogwarcie i widzieć tyle buziek wpatrzonych we mnie . Mówiła coś jeszcze, ale jej nie słuchałam. Nagle wszyscy uczniowie szli za swoimi prefektami, a nasz naczelny Dylan Stilinski machał do prefekt naczelnej Slytherinu Veronici Reed. Coś między nimi jest i ja muszę się tego dowiedzieć . Rubi i Jenny mi w tym pomogą. Misję swatka uważam za oficjalnie rozpoczętą. Hanna szła obok mnie obrażona pewnie o brokuły a Susan szła zamyślona .
- Zapewne, niektórzy z was znają sekret do wejścia. Inne domy mają hasła, a jeden zagadkę . A my mamy stukanko . - uczniowie pierwszoroczni patrzyli ze zdumieniem na niego . Aby wejść do pokoju wspólnego trzeba zastukać w rytmie Helga Hufflepuff w dwie baryłki od dołu w środkowym rzędzie. - zastukał, a wnet pojawiło się przejście w kształcie koła.
- Dormitorium chłopców są po lewej, dziewcząt są po prawej. Pokój wspólny był w barwach żółtych i czarnych . Naprzeciw wejścia był kominek, a nad nim portret Helgi Hufflepuff, a bo jej bokach znajdowały się przejścia w kształcie okręgu do dormitorii. Pierwszoroczni i reszta pobiegła do nich . Zostałam tylko ja i Dylan .
- Mogę ci zadać pytanie? - zapytałam .
- Pewnie . O co chodzi? - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Ok. Czy ona ci się podoba? - na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek .
- O kogo ci chodzi? - udawał, że nie wie
- Oj dobrze wiesz, o kogo mi chodzi.O Veronice Reed. Jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi wszystko powiedzieć.
- Masz jeszcze jakieś pytania?Jak nie masz, to idź już spać.
Poszłam do pokoju, dziewczyny już spały, więc ja też postanowiłam, iść w ich ślady.
* Nowy dzień*
Wstałam o 7:55 , szybko się ogarnęłam i poszłam do Wielkiej Sali. Dziewczyny już siedziały już przy stole, właśnie wstawały, aby już wyjść.
- Miałyśmy, cię budzić, ale pomyslałyśmy, że chcesz dłużej pospać.- powiedziała Susan .
- Dzięki, że pomyslałyście. Gdzie idziecie?
- Idziemy się przygotować na lekcję .Hanna, idziesz? -zapytała Megan Jones.
- Nie, ja z nią zostanę. No to narka !
- Cześć- zawołała Susan, Megan i Leanne- równocześnie. Wyszły z sali i znikły.
- Wiesz, Eloise chyba masz rację. A i masz plan, pani Sprout rozdawała jak spałaś.
- Dzięki. A w czym mam rację?- zapytałam, jedząc płatki.
- Wiesz, chodzi o Seamusa . Zaprosił mnie na randkę. - zaczerwieniła się.
- Gratulacje . A gdzie się wybieracie?
- Jeszcze nie wiem gdzie, ale powiedział, że to będzie wybuchowe miejsce.
-Uważaj, żeby cię nie wysadził- roześmiałyśmy się. Co mamy pierwsze?
- Eliksiry z Krukonami.
- Całkiem ciekawie zapowiada się dzień.
- Tia... idę do dormitorium, wziąć ci torbę?
- Jakbyś mogła. Dzięki
- Drobiazg, ale ty też mi pomożesz- uśmiechnęła się tajemniczo i wybiegła . Podeszłam do stołu Krukonów i usiadłam pośrodku obok Simona i Jenny.
- Siemka, jak dzień? .
- Całkiem dobrze, ale się nie wyspałem- ziewnął przeciągle.
- Co ty w nocy robiłeś? - zapytałam podejrzliwie.
- Jak to co, czytałem książkę. Dobra,to ja już idę spakować się na transmutacje z Puchonami .- powiedział, ściskając mnie i wyszedł.
- Jenny, mamy misję.
- Kto, ma?
- Ja, Ty i Rubi.
- Spytałaś się nas w ogóle o zdanie?
- Nie, ale i tak wiem, że się zgodzicie.
- Skąd ta pewność? -zapytała z uniesioną brwią
- Znam twój charakter, twoja wścibskość jest większa od mojej i Rubi.
- No dobra wygrałaś , mów .
- Trzeba, kogoś połączyć z kimś.
- A kogo z kim?
- Veronice Reed i Dylana Stilinskiego.
- Masz jakiś plan?
- Chciałam wysłać listy i się podrobić pod nich..
-Całkiem niezły plan, mówiłaś już Rubi?
- Nie, ale pogadam z nią na Zielarstwie.
- A ja wyślę listy .
Spojrzałam na zegarek 08:50.
-Dobra chodź, bo się spóźnimy na eliksiry. - powiedziałam, wstając i biegnąc do lochów. Jenny pobiegła za mną. Biegłyśmy ile sił w nogach, aż wpadliśmy w drzwi.
- Żyjesz? - zapytałam, wstając i otrzepując się.
- Żyję, ale bolą mnie plecy.- wstała, otrzepując się. Weszliśmy do klasy, wszystkie oczy były skierowane na nas.
- Hartford, Fox czemu się spóźniłyście ?
- Mieliśmy mały wypadek.- wytłumaczyłam nas.
- Siadajcie, będziemy przyrządzać eliksir wyostrzający poczucie humoru. Przepis macie na tablicy. Zapowiada się ciekawa lekcja.
**********************************************************************
Witam, witam;). Rozdział zajął mi mało czasu .Pani wena do mnie przyszła . Więc jest rozdzialik :) Pozdrawiam :)
Kometujesz = motywujesz
PS. Wkrótce pojawią się dwie nowe osoby w zakładce bohaterowie .:P
Dziękuje za 1000 wyświetleń ,jesteście wspaniali ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)