środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 17- Zwierzętoszeptna i różowe szaliczki

Minęły kolejne trzy tygodnie , zbliżały się święta. Błonia i wszystko wokół pokryte było białym puchem. Choinki przyniesione przez Hagrida mieniły się kolorowymi światełkami i bombkami ozdobionymi przez profesora Flitwicka. Wielka Sala była udekorowana wieńcami , a z magicznego sklepienia prószył śnieg. Duchy przechadzały się po zamku i śpiewały kolędy, to wszystko nadawało prawdziwy klimat świąt. Dostałam list od naszego taty zresztą tak samo jak Simon i Arachne w którym pisał , że oprócz babci Olivii i dziadka Bradley'a będziemy mieli niespodziewanych gości . Może byłam naiwna , ale liczyłam, aby jednym z tych gości była nasza matka. Noel był jednocześnie podekscytowany , a zarazem trochę przerażony , ponieważ w te święta jego matka miała mu powiedzieć prawdę o jego ojcu. Myślę , że bał się prawdy.

Odkąd nastał grudzień nauczyciele zaczęli zadawać nam więcej prac domowych. Spotkania Gwardii odbywały się przynajmniej raz w tygodniu. Na spotkaniu przed świętami doskonaliliśmy dotąd poznane zaklęcia i ćwiczyliśmy Rictusemprę. Na początku grudnia był wypad do Hogsmeade , gdzie kupiłam prezenty dla moich przyjaciół i rodziny. Jeden dodatkowy dla Noela, ponieważ ma urodziny na samym początku stycznia. W dzień wyjazdów do domu na święta Umbridge sprawiła nam niemiłą niespodziankę, gdy uczeń wychodził ze szkoły zmieniała jego kolor szalika na różowy , robiła to, bo być może jej się nudziło albo naprawdę  lubiła ten kolor. A na dodatek życzyła Wesołych Świąt z tym jej sztucznym uśmieszkiem, który bardzo bym chciała , zetrzeć z jej twarzy. Gdy doszliśmy stacja Hogsmeade była wypełniona uczniami. Znaleźliśmy wolny przedział, my usiadłyśmy , A Noel i Simon położyli nasze kufry na półkach.  Ja postanowiłam  powiedzieć im o moim darze.
- Chciałabym wam o czymś powiedzieć. - odezwałam się po chwili, a wszystkie spojrzenia były już skierowane na mnie.
- Eloise , masz chłopaka ? Pierwsza ode mnie, nie spodziewałabym się tego po tobie. - zastanawiała się Jenny, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nie, nie o to chodzi.
- Dowiedziałaś się kim jest osoba z tej karteczki?- spytała Rubi.
- Tak to też , ale o tym później.
- Dojdziesz już do sedna sprawy?- odezwał się Simon.
- Ja... mam...dar rozmawiania ze zwierzętami - powiedziałam , jąkając się.  Jestem zwierzętoszeptną- dodałam.
- Przyznam szczerze zaskoczyłaś nas tą nowiną. - odezwał się po chwili Noel.
- Kiedy się o tym dowiedziałaś ? - zapytała Arachne.
- 28 sierpnia. W dzień moich urodzin.- odpowiedziałam.
-  Dlaczego to tak długo przed nami ukrywałaś?- zadała pytanie Jenny.
- Nie wiem, może po prostu się bałam , że ...
- Że Cię odtrącimy. Nie zrobilibyśmy tego - powiedziała Rubi.
- Przepraszam, zwątpiłam w was.
- Wybaczamy ci . - powiedzieli razem wszyscy.
- A dowiedziałaś się czegoś o swojej mocy?- zapytała szeptem rudowłosa Gryfonka.
 - Nie za bardzo, ale z tego co powiedziała mi pani Pince , muszę mieć pozwolenie od nauczyciela , aby móc wypożyczyć coś z działu ksiąg zakazanych. Żaden nauczyciel  mi pozwolenia nie da bez powodu , a ja nie chce komuś mówić o darze.
- Czyli po świętach mamy nocną wyprawę do działu ksiąg zakazanych. Już się nie mogę doczekać.- odezwał się rozbawiony Noel.
- A czekaj właśnie sobie przypomniałam o tym co mówiłaś wcześniej, kim jest ta osoba z karteczki?- zadała pytanie Jenny.
- McLaggen. Cormac McLaggen. Poprosiłam o pomoc Freda i George'a od nich to wiem.- odpowiedziałam. Zapomniałam wam pokazać tego. To znak zwierzętoszeptnej.- odwinęłam rękaw swetra i wskazałam na prawy nadgarstek na którym znajdował się znak, a  był nim szary wilk, a pod nim klepsydra. Zdziwieni nie wiedzieli co powiedzieć, więc cała droga minęła nam w milczeniu.

Po paru godzinach dojechaliśmy na peron 9 i 3/4. Wzięliśmy rzeczy z przedziału i zaczęliśmy przepychać się do wyjścia , oczywiście uczniowie z klas młodszych pierwsi do drzwi. Gdy wreszcie udało nam się wyjść, daliśmy sobie nawzajem prezenty .
- Chciałbym , abyś mój prezent otworzyła na samym końcu . - szepnął mi na ucho Noel i uścisnął mnie.
 Miałam wrażenie, że jakby uścisk Noela był mocniejszy.Pożegnałam się ze wszystkimi.  Moi przyjaciele szybko wyszli z peronu ze swoimi rodzinami. Arachne podbiegła do Aarona i go przytuliła.
- Chodź Simon, ona później dojdzie. - powiedziałam, ciągnąc go za rękę. Razem podbiegliśmy do taty, a ten od razu nas uścisnął.
- Witajcie moje kochane dzieci , nawet nie wiecie jak ja za wami tęskniłem. - powiedział z uśmiechem. Zaraz , a gdzie Arachne? - Dobra już zauważyłem. Żegna się z jakimś młodzieńcem. - mruknął z przekąsem.
- Nie z młodzieńcem tylko z Aaronem - rzekł rozbawionym zachowaniem taty Simon. Jak na zawołanie Arachne podbiegła do nas i uśmiechnięta wzięła nas za ręce i pociągnęła nas przez przejście. Doszliśmy do samochodu , wsadziliśmy kufry do bagażnika, a klatki ze zwierzętami  na tylne siedzenia obok mnie. Po 15 minutach jazdy dotarliśmy do domu. W drzwiach powitał nas brunet z czarnymi oczami.
- Witaj Jacob.- odezwał się tata. Już przyjechaliście z Japonii?
- Ohayo* wujku Charlie. Ohayo kuzyni .Pewnie, jakieś pół godziny tu jesteśmy. - powiedział  brunet.
Czekaj , czekaj czy on powiedział kuzyni?! To jest nasz kuzyn?

*Ohayo(jap.)- Cześć
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej , witam po tak długim czasie. Przepraszam , że mnie tak długo nie było, połowa lipca i nie miałam weny , a koniec lipca  był pogrzeb mojego dziadka. Mam nadzieję , że mnie zrozumiecie i że rozdział wam się podoba  :). PS. O znaku dowiecie się w następnym rozdziale ;).
Komentujesz= Motywujesz :P
Pozdrawiam Queen OF Fog
Theme by Lydia | Land of Grafic