poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 7 Tiara i Umbridge

          Z dedykacją dla wszystkich , którzy to czytają .
Dotarliśmy,  nie usłyszałam znajomego nawoływania pierwszoroczniaków przez Hagrida. Arachne i Simon szli niepewnie, a Rubi i Jenny się szturchały i  dokuczały sobie  nawzajem. Podszedł do nas Seamus : - Jak wy to ...tego no...dokonałyście? -zapytał,  jąkając się.
- No  przecież to łatwe Seamusie, ma się ten spryt- odpowiedziała Jenny.
- I ma się ten talent do wybuchów- powiedziała Rubi  - po czym dodała:-Brało się te kursy u Mike 'a.
- Zawsze damy razem ze Smoczusiem.- zaśmiała się Jen.
- Masz rację, Dżemiku,  z tobą zawsze.
- A co tam u waszych rodzin słychać?-zapytałam, zmieniając temat.
- Moi rodzice wyjechali znowu do Puszczy Amazońskiej, mam nadzieję, że tata nie zapomniał jakiś przydatnych zaklęć . Coraz częściej mu się to zdarza.- odpowiedziała Rubi.
- A co z Mike'em?
- Jest zwolennikiem Voldemorta i niezbyt dobrze się dogadujemy. A co u ciebie Jenny?
- Lucy poszła do 5 klasy podstawówki, a Elena wyjechała do collegu. Tata pisze książkę, a mama dalej naucza hiszpańskiego.
- Hej,  a gdzie wy w ogóle mieszkacie, że tak spytam? -zapytał Simon.
- Ja w Green Hollis- taka mała wieś na południu Londynu .Jak chcecie to możecie mnie kiedyś odwiedzić- powiedziała przyjaznym tonem brunetka.
- A ja w centrum Londynu- westchnęła rudowłosa.
Doszliśmy do Hogwartu,  nic się nie zmieniło nadal olśniewający  jak zawsze . Pierwszoroczniacy oraz Simon i Arachne poszli za McGonagall. Weszliśmy do Wielkiej Sali,  zawsze zachwycała zaczarowanym sufitem. Odeszłam w kierunku stołu Puchonów,  Jenny Krukonów,  a Rubi i reszta moich przyjaciół w stronę stołu Gryfonów . Rozpoczęła swoją mowę Tiara :
Lat  temu tysiąc z górą,
Gdy jeszcze nowa byłam,
Założycieli tej szkoły
Przyjaźń szczera łączyła.
Jeden im cel przyświecał
I jedno mieli pragnienie,
By swą wiedzę przekazać
Przyszłym pokoleniom.
"Razem będziemy budować!
Wiedzy pochodnię nieść!
Razem będziemy nauczać
I wspólne życie wieść".
Gdzie szukać takiej zgody
I tak głębokiej przyjaźni :
Czworo myślących zgodnie
I nie znających waśni.
Gryffindor i Slytherin
zgadzali się nawet w snach.
I zawsze widziano razem
Ravenclaw i Hufflepuff.
Jak więc taka przyjaźń
Już wkrótce się rozpadła?
Tego młodzież dzisiejsza
Przenigdy nie odgadła.
Slytherin nagle oświadcza,
Że ani mu się śni,
Nauczać magii takich,
Co nie są czystej krwi.
Ravenclaw na to rzecze,
Że bystrych nauczać chce,
Gryffindor że ceni dzielność
Bardziej niż czysta krew.
Hufflepuff chce uczyć wszystkich,
Jak głośno oświadczyła.
Sporu nie rozstrzygnięto
Ja tego świadkiem byłam.
Bo każdy z założycieli
W domu swym rządzić chce,
Każdy przy swoim wyborze
Do końca upiera się.
Slytherin przyjmuje takich,
Co mają czystą krew,
Co mają więcej sprytu
Od uczniów trzech,
Ravenclaw bystrych ceni,
Gryffindor dzielnych chce,
A Hufflepuff resztę uczy
Wszystkiego co sama wie.
Tak więc spór zakończono
I przyjaźń się umocniła,
Na wiele lat powróciła.
Lecz później znów niezgoda
Wśród czworga się zakrada ,
Na błędach wykarmiona,
Czai się w sercach zdrada.
Domy , co jak filary 
Dzielnie wspierały szkołę,
Zaczęły sobie nawzajem
Narzucać swoją wolę.
I już się wydawało,
Że koniec szkoły bliski,
Że odtąd druh druhowi
Stanie się nienawistny ,
Że miecz o miecz uderzy
I wnet poleje się krew,
Gdy wtem Slytherin stary
Odchodzi z zamku precz.
I choć ucichły waśnie,
Choć spory wygaszono,
Odtąd we wspólnym dziele
Już się nie jednoczono.
I odtąd zgodna czwórka
Niezgodną trójką się stała,
I odtąd domy Hogwartu
Dzieli różnica niemała.
A teraz mnie posłuchajcie,
Wybiła wasza godzina,
Teraz Tiara Przydziału
Rozdzielać was zaczyna.
I chociaż nie wiem sama,
Czy błędu nie popełnię,
Ten przykry obowiązek
Dziś wobec was wypełnię.
Tak jak mi rozkazano,
Na domy was podzielę,
Choć nie wiem , czy przypadkiem
Przyjaciół nie rozdzielę.
Choć nie wiem,czy mój wybór
Do zguby nie wiedzie wprost .
Muszę wyboru dokonać,
Bo taki już mój los.
Czytajcie znaki czasu,
Poczujcie grozy tchnienie,
Bo dzisiaj Hogwart cały
Osnuły złowróżbne cienie.
Wróg z zewnątrz na nas czyha,
Śmiertelny gotując nam cios,
Musimy się zjednoczyć,
By złowrogi odwrócić los.
Wyznałam wam całą prawdę,
Niczego nie ukryłam
I Ceremonię Przydziału
Za chwilę rozpoczynam.
Jak tiara znieruchomiała,wybuchły oklaski, lecz także towarzyszyły im pomruki i szepty. Do Hufflepuffu dołączyły dwie nowe osóbki Elisabeth Moon i Rose Zeller, w sumie Puchonów nigdy za wiele. Przyszła kolej na :
- Arachne Hartford - wyczytała moją siostrę McGonagall . Czarnowłosa podeszła energicznym krokiem do Tiary i profesorka nałożyła jej ją na głowę. Tiara nie miała największego problemu , po chwili wszyscy usłyszeli:
- SLYTHERIN ! - przy stole Ślizgonów rozległy się brawa i pogwizdywania. Arachne widać po jej minie , cieszyła się z przydziału do Slytherinu. W sumie nie mam nic przeciwko,byciu Ślizgonem , ale wiedząc, że Puchoni są po stronie Gryfonów .Może mi to utrudnić kontakt z Arachne. W sumie Tiara długo rozmyślała nad  moim domem, zastanawiała się pomiędzy Slytherinem , a Hufflepuffem. Troszkę dziwne być miłym a jednocześnie wrednym.
- Simon Hartford - wyczytała ponownie McGonagall. Niebieskooki podszedł nieśmiało w kierunku Tiary , nie lubił być w centrum uwagi. Tiara długo się zastanawiała , aż w końcu wykrzyknęła:
- RAVENCLAW! - przy stole Krukonów rozległy się brawa i wiwaty. Odszedł zadowolony w kierunku stołu. Opiekunka Gryfonów wzięła stołek razem z tiarą i wyszła. Po jej wyjściu przemówił Dumbledore, wstając od stołu:
- Witam uczniów nowych i troszkę starszych .Chciałbym wygłosić mowę , ale jej nie będzie. - roześmiał się , po czym dodał - Zajadajcie!- klasnął w dłonie , a jedzenie pojawiło się na stołach. 
Od przeróżnych pieczeni , aż po sałatki.
- Serio Hanna?- zapytałam, patrząc jak je sałatkę z brokułami.
- No co, lubię brokuły - powiedziała , o  mało się nie udławiając . 
- Zważ na to ,że nikt tego nie lubi. A przy stole Puchonów jesz to tylko ty. Rozejrzałam się po sali ,patrząc czy nikt nie je zdradzieckich brokułów . - Musisz do niego zagadać - powiedziałam, odwracając się .
- Do kogo? Kto musi zagadać ? Sorki, wyłączyłam się po przemowie Dumbledore 'a - zapytała Susan.
- Ekhm.. Wiesz Susan , Dumbledore owszem mówił coś ,ale nie przemawiał. Ty w ogóle go słuchałaś ? - zapytałam , patrząc na nią z uniesioną brwią.
- No dobra nie słuchałam go , myślałam o kimś .- odpowiedziała zarumieniona.
- UUuu.. a o kim myślałaś?- zapytała tym razem Hanna.
- Nieważne - machnęła ręką.
- A wracając do tematu Hanna musisz zagadać do Seamusa . Stworzycie taką piękną parę Brokułowa Hanna z Hufflepuffu i Brukułowy Seamus z Gryffindoru . To będzie hit Hogwartu. - westchnęłam teatralnie .
- Mówił, Ci ktoś , że jesteś wredna Eloise? -zapytała  Hanna obrażona.
- Tak dwie osoby... Mój tata raz ,a drugiej osoby nie pamiętam .
- Drugą osobą byłam ja przed chwilą - powiedziała znudzona .
- Dziewczyny , nie chcę nic mówić , ale wszyscy się na was patrzą - szepnęła Susan.
Rozejrzałyśmy się po Wielkiej Sali , a wszystkie osoby patrzyły się na nas. Nie wiedziałyśmy co zrobić , więc zamilkłyśmy. Osoby poodwracały się,  a my powróciłyśmy do jedzenia . Zjadłam tosty z serem i razem ze wszystkimi osobami zaczęliśmy się patrzeć na dyrektora.
  Dumbledore powstał ponownie , wszyscy byli cicho, ciekawi co chce powiedzieć  dyrektor.
-  A więc widzę wszyscy są już najedzeni, to dobrze . Pierwszoroczniacy mają zakaz wstępu do Zakazanego Lasu , zresztą starsi uczniowie też powinni o tym wiedzieć. Pan Filch kazał przypomnieć ,że między lekcjami nie wolno używać czarów i robić wielu różnych rzeczy, listę znajdziecie w biurze pana Filcha . Mamy także dwie zmiany w gronie nauczycielskim. Bardzo miło chciałbym znów powitać panią Grubbly - Plank , która będzie uczyła Opieki nad magicznymi stworzeniami . Chciałbym również powitać panią profesor Umbridge naszą nową  nauczycielkę obrony przed czarną magią.
 Rozległy się niezbyt entuzjastyczne oklaski. Dumbledore coś wspominał o naborze do drużyn domowych quidditcha ,ale go nie słuchałam . Umbrigde chrząknęła i wstała aby coś powiedzieć.
Czuję ,że ten rok będzie inny niż wszystkie. Może bardziej różowy ?!
                   *************************************************
Witam ,witam i o zdrowie pytam. Jest rozdział :) Jakoś mi się zdaje, że nie za bardzo mi wyszedł. Długo go pisałam , jest jaki jest . Niech moc będzie z wami :P
Komentujesz - Motywujesz ;)

czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 6 - Pająk i Hogwart Express +Buum

  *4 dni później*
- Jesteście,  już gotowi? - zapytał tata.
- Ja tak- odpowiedziałam 
- Ja też- powiedział Simon,  niosąc klatkę ze swoim szczurem. 
- Ja jeszcze nie- krzyknęła Arachne z góry. 
- Idę sprawdzić co z nią- powiedziałam. Weszłam do jej pokoju.To co tam zobaczyłam,  przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Porozrzucane ubrania i niedomknięty kufer. 
- Arachne,  pośpiesz się mamy
mało czasu.
- Zaraz,  szukam kogoś- odpowiedziała , patrząc pod łóżko. - Nie ma go tu- odparła zrezygnowana.
- Kogo szukasz,  pomóc ci? 
- Ok,  jest średniej wielkości,  jest czarny,  włochaty i nazywa się Ignor.
- To coś jest żywe? 
- Martwego bym nie szukała. 
- Czy to coś jest okropne? - zapytałam,  coraz bardziej blednąc.
- Nie jest całkiem milusi. - odpowiedziała radosnym tonem. O tam jest na szafie!- wykrzyknęła,  biorąc krzesło i podstawiając je pod nią.
- Ignor,  zły pająk,  jak mogłeś tak mi uciec. Szukałam cię.  - tuliła do siebie pająka,  a on widocznie był znudzony, a  równocześnie szczęśliwy .
- Możemy już iść. - zamknęła kufer,  biorąc pająka w ręce. 
- Ale ty tak go bierzesz  w ręce ? 
- No pewnie,  że tak- uśmiechnęła się złośliwie. On ma klaustrofobie.
- Żartujesz.- zaśmiałam się nerwowo . 
- Widzę, że się boisz pająków . Przecież one są fajne,  dotknij go . - ponagliła mnie.
- Nigdy w życiu. Nie dotknę tego potwora- mówiłam z przerażeniem. 
- Nigdy nie mów nigdy- śmiała się długo i złowieszczo. Zaczynam jej się bać.
- Ok,  idziemy już- krzyknęłam .

Zeszłyśmy na dół,  Simon i tata byli widać już zniecierpliwieni.

*Później*

Jazda trwała 10 minut . Na miejsce dotarliśmy o godzinie 10 : 55. Pożegnaliśmy się z tatą.  Rozpoczęła swój monolog Arachne .
- Eloise,  wszystko z tobą w porządku? 
- W jak najlepszym,  a co? - zapytałam z uniesioną brwią.
- Czy to jest normalne, aby przechodzić przez  mur? - zapytała Arachne. Nie zderzymy się?  
- Nienormalne,  ale takie życie. - westchnęłam. 
- Ała! 
- Co? 
- To Simon.To był pstryczek bólu- powiedziała Arachne łapiąc się za czoło.- Za co? 
- Za nic , nudziło mi się - powiedział Simon z głupim uśmieszkiem.
Przeszliśmy przez mur, a w wokół panował gwar i piski dzieci.
- Dobra  chodźcie,  znajdziemy przedział. Otwieraliśmy każdy po kolei.W jednym ślizgoni,  w drugim krukoni.
W trzecim przedziale byli moi przyjaciele, Neville i jakaś dziewczyna,  która czytała odwrotnie gazetę.  
- Witam, poznajcie Simona  i Arachne.  - powitałam wszystkich pozdrowieniem ręki. 
- Skoro,  już ty kogoś przedstawiasz,  to ja też. Oto Luna- powiedziała Ginny,  wskazując na blondynkę z gazetą. 
- Hej, jestem Eloise miło mi Cię poznać. 
-Hej , akurat ciebie i twojego rodzeństwa nie znałam. Nowi? - zapytała .
- Tak,  no oczywiście  oprócz mnie. -uśmiechnęłam się. 
Podróż mijała w najlepsze,  krajobraz się zmieniał ze wzgórz na góry .Nagle rozległo się WIELKIE BUUM,  wszyscy wybiegli ze swoich przedziałów i szukali jego źródła. Pierwsza myśl to Seamus albo...
- Rubi, Jenny,  co się stało? -zapytałam z przerażeniem. 
- No... to się stało tak niespodziewanie  .... No to przez zabawkę ze sklepu Zonka . ..Ona wybuchła i było buum ...- tłumaczyła się jąkając Jen. 
Jen była brunetką z falowanymi lokami  o błękitnych oczach z Ravenclawu, a Rubi była rudowłosą z kręconymi  włosami i czarnymi oczami z Gryffindoru. Lecz teraz nie było ich widać poprzez dym,  który był w pomieszczeniu.
Nagle Rubi wybuchła śmiechem, tarzała się po podłodze,  potem przestała : 
-  To twoja wina Jen- powiedziała  oskarżycielskim tonem.
- Gdyby nie ktoś,  nie powiem kto , nie otwierałby tego pudełka,  wszystko by było w porządku- w tym momencie miauknął kot Jenny- Kita (szaro-czarny  dachowiec) . -
- Sądzisz, że to ja?- zapytała zjadliwie gryfonka,  na co krukonka przytaknęła. Otworzyłam okno a do przedziału wdarło się świeże powietrze.  Poczerwieniała na twarzy Ruby,   chciała się odezwać, ale jej nie pozwoliłam, zatykając jej buzię ręką . Wyprosiłam wszystkich ciekawskich,  aż w przedziale zostało pięć osób. 
- Dziewczyny, poznajcie Arachne i Simona  .
- Arachne i Simonie poznajcie Rubi Karme Dragon ...
- Nie mówcie na mnie "Smoczuś "- dopowiedziała Gryfonka 
- Ale dlaczego? -  zapytał Simon.
- Bo pożałujesz- mówiąc to zacisnęła  palce w pięść. 
- I Jenny Vi Fox- dokończyłam.
- Mówcie mi Jen...
- Albo Dżem , jak wolicie- zakończyła rudowłosa. W tym momencie zionął ogniem czerwony smok Rubi Kuku.

                   ~~~~~~~~~~
Hej, więc przybywam z nowym rozdziałem! Być może wkrótce pojawi się zakładka bohaterowie. :)
Komentujesz =Motywujesz :P
Theme by Lydia | Land of Grafic