*4 dni później*
- Jesteście, już gotowi? - zapytał tata.
- Ja tak- odpowiedziałam
- Ja też- powiedział Simon, niosąc klatkę ze swoim szczurem.
- Ja jeszcze nie- krzyknęła Arachne z góry.
- Idę sprawdzić co z nią- powiedziałam. Weszłam do jej pokoju.To co tam zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Porozrzucane ubrania i niedomknięty kufer.
- Arachne, pośpiesz się mamy
mało czasu.
- Zaraz, szukam kogoś- odpowiedziała , patrząc pod łóżko. - Nie ma go tu- odparła zrezygnowana.
- Kogo szukasz, pomóc ci?
- Ok, jest średniej wielkości, jest czarny, włochaty i nazywa się Ignor.
- To coś jest żywe?
- Martwego bym nie szukała.
- Czy to coś jest okropne? - zapytałam, coraz bardziej blednąc.
- Nie jest całkiem milusi. - odpowiedziała radosnym tonem. O tam jest na szafie!- wykrzyknęła, biorąc krzesło i podstawiając je pod nią.
- Ignor, zły pająk, jak mogłeś tak mi uciec. Szukałam cię. - tuliła do siebie pająka, a on widocznie był znudzony, a równocześnie szczęśliwy .
- Możemy już iść. - zamknęła kufer, biorąc pająka w ręce.
- Ale ty tak go bierzesz w ręce ?
- No pewnie, że tak- uśmiechnęła się złośliwie. On ma klaustrofobie.
- Żartujesz.- zaśmiałam się nerwowo .
- Widzę, że się boisz pająków . Przecież one są fajne, dotknij go . - ponagliła mnie.
- Nigdy w życiu. Nie dotknę tego potwora- mówiłam z przerażeniem.
- Nigdy nie mów nigdy- śmiała się długo i złowieszczo. Zaczynam jej się bać.
- Ok, idziemy już- krzyknęłam .
Zeszłyśmy na dół, Simon i tata byli widać już zniecierpliwieni.
*Później*
Jazda trwała 10 minut . Na miejsce dotarliśmy o godzinie 10 : 55. Pożegnaliśmy się z tatą. Rozpoczęła swój monolog Arachne .
- Eloise, wszystko z tobą w porządku?
- W jak najlepszym, a co? - zapytałam z uniesioną brwią.
- Czy to jest normalne, aby przechodzić przez mur? - zapytała Arachne. Nie zderzymy się?
- Nienormalne, ale takie życie. - westchnęłam.
- Ała!
- Co?
- To Simon.To był pstryczek bólu- powiedziała Arachne łapiąc się za czoło.- Za co?
- Za nic , nudziło mi się - powiedział Simon z głupim uśmieszkiem.
Przeszliśmy przez mur, a w wokół panował gwar i piski dzieci.
- Dobra chodźcie, znajdziemy przedział. Otwieraliśmy każdy po kolei.W jednym ślizgoni, w drugim krukoni.
W trzecim przedziale byli moi przyjaciele, Neville i jakaś dziewczyna, która czytała odwrotnie gazetę.
- Witam, poznajcie Simona i Arachne. - powitałam wszystkich pozdrowieniem ręki.
- Skoro, już ty kogoś przedstawiasz, to ja też. Oto Luna- powiedziała Ginny, wskazując na blondynkę z gazetą.
- Hej, jestem Eloise miło mi Cię poznać.
-Hej , akurat ciebie i twojego rodzeństwa nie znałam. Nowi? - zapytała .
- Tak, no oczywiście oprócz mnie. -uśmiechnęłam się.
Podróż mijała w najlepsze, krajobraz się zmieniał ze wzgórz na góry .Nagle rozległo się WIELKIE BUUM, wszyscy wybiegli ze swoich przedziałów i szukali jego źródła. Pierwsza myśl to Seamus albo...
- Rubi, Jenny, co się stało? -zapytałam z przerażeniem.
- No... to się stało tak niespodziewanie .... No to przez zabawkę ze sklepu Zonka . ..Ona wybuchła i było buum ...- tłumaczyła się jąkając Jen.
Jen była brunetką z falowanymi lokami o błękitnych oczach z Ravenclawu, a Rubi była rudowłosą z kręconymi włosami i czarnymi oczami z Gryffindoru. Lecz teraz nie było ich widać poprzez dym, który był w pomieszczeniu.
Nagle Rubi wybuchła śmiechem, tarzała się po podłodze, potem przestała :
- To twoja wina Jen- powiedziała oskarżycielskim tonem.
- Gdyby nie ktoś, nie powiem kto , nie otwierałby tego pudełka, wszystko by było w porządku- w tym momencie miauknął kot Jenny- Kita (szaro-czarny dachowiec) . -
- Sądzisz, że to ja?- zapytała zjadliwie gryfonka, na co krukonka przytaknęła. Otworzyłam okno a do przedziału wdarło się świeże powietrze. Poczerwieniała na twarzy Ruby, chciała się odezwać, ale jej nie pozwoliłam, zatykając jej buzię ręką . Wyprosiłam wszystkich ciekawskich, aż w przedziale zostało pięć osób.
- Dziewczyny, poznajcie Arachne i Simona .
- Arachne i Simonie poznajcie Rubi Karme Dragon ...
- Nie mówcie na mnie "Smoczuś "- dopowiedziała Gryfonka
- Ale dlaczego? - zapytał Simon.
- Bo pożałujesz- mówiąc to zacisnęła palce w pięść.
- I Jenny Vi Fox- dokończyłam.
- Mówcie mi Jen...
- Albo Dżem , jak wolicie- zakończyła rudowłosa. W tym momencie zionął ogniem czerwony smok Rubi Kuku.
~~~~~~~~~~
Hej, więc przybywam z nowym rozdziałem! Być może wkrótce pojawi się zakładka bohaterowie. :)
Komentujesz =Motywujesz :P
Wspaniale! Jak zwykle wszystko wspaniałe. Czekałam znowu i się doczekałam. Chciałam koniecznie przeczytać, żeby dowiedzieć się co będzie dalej
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Nie mogę się doczekać . PIsz szybko .
OdpowiedzUsuńEkstra ci wyszło!!! Strasznie polubiłam Dżem i Smoczusia (genialne przezwiska) i do tego ten kawałek z pająkiem Arachne, poprostu bomba
OdpowiedzUsuń